Czy to moja nowa miłość? Któż wie… W końcu się zdecydowałam i wzięłam za decoupage…myślałam że trudne a tu niespodzianka….nie taki wilk straszny tylko kosztowny na początku…
Pierwsze kroki na mydełkach i świeczkach…. ach sami zobaczcie…
Pierwsze nieudolne, ale pierwsze koty za płoty i poszło…ale po kolei.
Mydełko moje pierwsze troszkę nieudolne z zmarszczkami i ciut rozmazany barwnik, ale zużyte już, bo to było jakiś czas temu…tak tak dawno mnie nie było, ale nie leniuchowałam… sami zobaczcie…
moja pierwsza świeca i jestem z siebie dumna, bo co się okazuje, że świeczki to najprostszy produkt decu, polecam każdemu nowicjuszowi, bo to super zabawa a efekt ech, jak się nie spróbuje to się nie wie prawda?
A tu kolejne mydełka troszkę już ich powstało, postaram się sukcesywnie wszystko Wam pokazać, dzisiaj na tapecie bombki za parę dni Wam pokaże.
Fajne jest to w tej technice, że jest tak wszechstronna, dla każdego…Można swobodnie pracować z dziećmi bo dla dzieci takich jak moje, coś nowego to zawsze fajna zabawa i ciekawy pomysł na prezent dla babci i dziadka….bo szybko zleci i nowy rok za chwilkę prawda?